Data dodania: 2010-01-26
Poseł Henryk Gołębiewski:
"Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Panie Ministrze! Klub Poselski Lewica na początku obecnej kadencji w listopadzie 2007 r. złożył kolejny raz projekt ustawy o świadczeniu pieniężnym dla małoletnich ofiar wojny 1939–1945 oraz o zmianie niektórych innych ustaw.
Marszałek Sejmu dopiero we wrześniu 2008 r. skierował projekt ustawy do procedowania w Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. Pierwsze czytanie przeprowadzono 2 października 2008 r. W posiedzeniu komisji uczestniczyli przedstawiciele stowarzyszeń reprezentujących małoletnie ofiary wojny. Ich przepojone goryczą wypowiedzi przywołujące na myśl tragizm dzieci zmuszanych do pracy w okresie okupacji w sposób szczególny przyczyniły się do powołania podkomisji upoważnionej do dalszego procesowania nad projektem. Pragnę podkreślić, iż niepokój dotyczący odrzucenia projektu ustawy w pierwszym czytaniu przez komisję wynikał z negatywnego stanowiska rządu co do zasadności jej przyjęcia. Pierwsze posiedzenie podkomisji odbyło się 3 stycznia 2009 r. W trakcie ponaddwugodzinnego debatowania przedstawiciel rządu ponownie zaprezentował negatywne stanowisko dotyczące przyjęcia projektu ustawy. Motywowane ono było brakiem środków finansowych. Pochodną stanowiska rządu był postawiony wniosek przez przedstawiciela koalicji rządzącej o odrzucenie projektu ustawy. Dzięki argumentacji osób będących rzecznikami jej przyjęcia został on wycofany. Nastąpiła przerwa w posiedzeniu podkomisji – trwa ona już ponad rok. (Dzwonek) Pragnę zadać pytanie: Jakie jest aktualne stanowisko pana ministra? Pytam, gdyż był pan przedstawicielem rządu na ww. spotkaniach w sprawie zadośćuczynienia pieniężnego i moralnego dla małoletnich mofiar wojny – grupy liczącej kilkadziesiąt tysięcy osób, w której umieralność przekracza ponad 10% rocznie? "
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej Marek Bucior:
"Panie Marszałku! Panie i Panowie Posłowie! Kwestia zadośćuczynienia małoletnim ofiarom wojny jest znana parlamentowi od wielu kadencji. To nie jest problem obecnego Sejmu, ale sięga on połowy lat 90., ponieważ już w 1996 r. zaczęto zajmować się pierwszym projektem, który miałby uregulować to zagadnienie. Od tamtego czasu niezmiennie, jak widać, prace są na takim samym etapie, a więc każdy kolejny rząd – również obecny – odnosi się do sprawy negatywnie. Tak się złożyło, że pierwsze czytanie projektu ustawy odbyło się 2 października 2008 r. Przedstawiciel rządu zaprezentował negatywne stanowisko wobec tej kwestii. 3 stycznia również, prezentując stanowisko rządu na posiedzeniu podkomisji, wskazałem, że rząd przyjął stanowisko negatywne. Pragnę jednak zwrócić uwagę na jedną zasadniczą rzecz. Jest to projekt poselski – projekt klubu Lewica. Do projektu poselskiego każdorazowo rząd w ramach trójpodziału władzy ma przedstawić swoje stanowisko, ale trójpodział władzy oznacza również, że parlament podejmuje decyzje. Projekt został skierowany do prac w podkomisji, co oznacza, że komisja polityki społecznej nie uznała całej argumentacji strony rządowej, i – jak rozumiem – przewodniczący podkomisji i posłowie, którzy wchodzą w jej skład, po prostu powinni kontynuować prace, i niezależnie od tego, czy to stanowisko byłoby pozytywne, czy negatywne, przygotują sprawozdanie podkomisji. To tyle mam do powiedzenia. "
Poseł Tadeusz Iwiński:
"Panie Marszałku! Wbrew temu, co powiedział pan minister, za rządów Lewicy rozwiązano problem świadczeń dla dzieci deportowanych do III Rzeszy. Chciałbym zwrócić uwagę na to, że w poprzedniej kadencji Platforma Obywatelska i PSL popierały przyznanie takich świadczeń, więc dziwi to ogromnie, że gdy zmieniła się pozycja polityczna, zmieniło się również stanowisko merytoryczne. Chciałbym zapytać: Czy – biorąc pod uwagę, że chodzi tu o stosunkowo niewielkie kwoty i o rozwiązanie problemu dzieci, które na miejscu, w granicach Rzeczypospolitej międzywojennej, pracowały bardzo ciężko, a mimo to mają dzisiaj w wielu przypadkach najniższe emerytury – rządu odnoszącego się często do kategorii moralnych, w sytuacji gdy tworzy się rzesze pseudokombatantów, nie stać na takie świadczenia? Do mojego biura poselskiego przychodzą dziesiątki zdesperowanych osób: w Mrągowie, w Giżycku, w Olsztynie, w Ełku, ale także w innych częściach Polski: na Dolnym Śląsku, w Wielkopolsce.
Panie ministrze, moje pytanie jest takie: Czy chcecie, żeby sprawa rozwiązała się sama, bo za 10 lat z powodów demograficznych i umieralności tego problemu nie będzie? "