Data dodania: 2012-09-07
Praca nad „Lewicowym Dekalogiem Edukacyjnym” trwała przez ostatni okres czasu z udziałem ludzi lewicy pracujących w samorządach, ale także tych, którzy pracują w sejmowej Komisji Edukacji oraz specjalistów. Jak się okazuje, część z tych dziesięciu działań jest przedstawiana w projektach ustaw natomiast część wymaga spokojnej pracy i debaty, chociażby dotyczącej powrotu ośmioklasowej szkoły podstawowej. Jednak aby znaczną część postulatów zrealizować, niezbędne są większe środki finansowe w samorządach.
Pierwszym postulatem Sojuszu Lewicy Demokratycznej jest zapis dotyczący odpowiedzialności państwa za jakość, poziom i finansowanie edukacji. – Odrzucamy wszystkie pomysły mówiące o tym, że należy w całości oświatę przekazać do samorządów. Na tym etapie zorganizowania samorządów, ale także ich ograniczonych możliwości finansowych, byłoby to bardzo nieodpowiedzialne dlatego, że stworzyłoby się 2,5 tysiąca polityk oświatowych – przyznaje Tadeusz Tomaszewski, poseł SLD.
Według lewicy, należy zapewnić także równe szanse edukacyjne dla każdego dziecka - bez względu na zamożność rodziców i miejsce urodzenia. – Miejsce zamieszkania powoduje określone ograniczenia dostępu do edukacji w małych środowiskach wiejskich. Fakt, wynika to z demografii, ale też ze stanu finansów i możliwości prowadzenia tych małych placówek oświatowych przez gminy – ocenia T. Tomaszewski.
Po zapisie, mówiącym o tym, iż „państwo zapewnia wychowanie przedszkolne dla wszystkich dzieci” czas na najbardziej rewolucyjny pomysł, którym jest wprowadzenie ośmioklasowych szkół podstawowych oraz czteroletnich szkół średnich. Miałby to więc być w pewnym sensie powrót do przepisów, które obowiązywały w Polsce przed 1999 rokiem. – Uważamy, że te gimnazja się nie sprawdziły, od początku byliśmy przeciwko tej inicjatywie. Należy powrócić do ośmioklasowej szkoły podstawowej i czteroletniego liceum, z wzmocnieniem w szczególności szkolnictwa zawodowego. Szkolnictwo zawodowe zostało rozbite, bardzo często przygotowuje się dzisiaj młodych ludzi bez powiązania z potrzebami lokalnego i regionalnego rynku pracy; brakuje dobrze wykształconych rzemieślników, fachowców, natomiast kształcimy znaczną część młodych ludzi, którzy trafiają później bezpośrednio do urzędów pracy. Uważamy, że należy ewolucyjnie, po głębokiej analizie fachowej, dokonać zmian. Ta sprawa musi odbywać się w konsultacji: po pierwsze, z organami prowadzącymi czy samorządami, po drugie, z reprezentacją rodziców oraz środowiska naukowego – podkreśla poseł SLD.
Na liście lewicy znajduje się także: rozwój szkolnictwa zawodowego prowadzonego razem z pracodawcami dostosowanego do potrzeb lokalnego i krajowego rynku pracy; zamiast likwidacji szkół mniejsza liczba dzieci w klasach i poprawa jakości kształcenia; zamiast zwolnień nauczycieli oferta prowadzenia zajęć pozalekcyjnych i wyrównawczych; rozwój socjalnych funkcji szkoły: stołówki, dożywianie, gabinety medyczne, wypoczynek i sport dla dzieci i młodzieży; zapewnienie uczniom podręczników (oraz e-podręczników) - obowiązkiem szkoły i państwa, a nie rodziców. Przygotowanie nauczycieli do nowych metod nauczania
Ostatnim celem jest wprowadzenie wzrostu poziomu finansowania oświaty do 3 proc. PKB. – W tej chwili jest to w granicach 2,6 proc. PKB. Jak podają źródła europejskie, w przeliczeniu na jednego ucznia wydajemy w Polsce stosunkowo mało środków finansowych na jego edukację. Z tego wynika, że znaczną część tych wydatków uzupełniają gospodarstwa domowe rodziców – przyznaje T. Tomaszewski.
Źródło: informacjelokalne.pl